PREWENCJA ZDROWIA

2/2014 (5) lato | ZDROWIE

Choroby cywilizacyjne XXI wieku a ośrodki Wellness.

Wellness to nie tylko relaks, rekreacja ruchowa i dobre samopoczucie, to przede wszystkim bardzo szeroka działalność w dziedzinie profilaktyki i prewencji zdrowia.

Przemysł spożywczy XXI w.

Dzisiejsza żywność bardzo mocno różni się od żywności sprzed kilkudziesięciu lat. W rolnictwie uprawiane są modyfikowane nasiona, które następnie nawożone są chemicznie i traktowane różnymi środkami owadobójczymi i grzybobójczymi. Gdy ostatecznie zbiera się obfite plony, jakże są one zmienione w swym składzie. Hodowcy drobiu i bydła karmią swoje ptactwo i bydło paszami o zmienionym DNA, pochodzącymi ze zmodyfikowanych upraw. Następnie mięso to trafia do ubojni, jego część w stanie surowym sprzedawana jest w sklepach, z pozostałego powstają wszelkie półprodukty i produkty mięsne. Jednak zarówno w warzywach, owocach, mięsach jak i w różnego rodzaju przetworach zostaje, niestety, mnóstwo pestycydów. Niejednokrotnie w procesie wytwórczym dodawane są hormony, a modyfikowane odmiany warzyw i owoców powodują, iż smak, kolor, wygląd jest ładniejszy, ale wartość odżywcza zubożona.

Co to oznacza dla zdrowia?

Oczywiście, nie jesteśmy w stanie analizować wszystkiego co zjadamy, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy z opylanych pól sąsiada, spada coś na uprawy babci, nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, czym było karmione bydło, zanim kupimy i zjemy wołowinę, nie jesteśmy w stanie sprawdzać wielu rzeczy, bo po prostu, nie ma takich informacji na rynku. Nawet kupując produkty spożywcze w supermarketach, na opakowaniach niejednokrotnie nie ma ważnych dla nas informacji.

Nie ominiemy tego, jeść trzeba, i to zróżnicowane produkty. W dzisiejszych czasach ważne jest jednak, by umieć wspomagać organizm tak, aby jak najlepiej radził on sobie zarówno z wolnymi rodnikami, metalami ciężkimi, pestycydami i wszelkimi innymi zanieczyszczeniami, które znajdują się zarówno w pożywieniu jak i wokół nas. Jedząc coraz częściej „puste” produkty, mimo iż zjemy ich sporo, po krótkim czasie znowu mamy ochotę coś zjeść. Organizm za mało dostaje wartościowych elementów, „puste” kalorie przerabia na cukier a następnie na tłuszcz. Pracy ma więc bardzo dużo, ale siły coraz mniej, gdyż brakuje odpowiedniego „paliwa”, by cały czas pracować na odpowiednich obrotach. Dlatego też, ważne jest, aby odpowiednio uzupełniać niedobory.

Żywność dawniej i dziś

Dzisiejsza żywność w wyniku ewolucji (przetwarzanie, modyfikowanie) straciła na wartości, nie jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeb organizmu, zjadając kilka owoców i warzyw dziennie. Jeszcze ok. 30 lat temu, by zaspokoić dzienną dawkę witaminy C u dziecka, wystarczyło, by zjadło ono 3-4 owoce w ciągu dnia, w zależności od rodzaju. Dzisiaj, aby zaspokoić tą samą dzienną dawkę witaminy C, dziecko musiałoby zjeść aż kilogram jabłek! Różnica jest kolosalna. Ile więc musielibyśmy zjeść owoców i warzyw, aby zaspokoić potrzeby organizmu na pełen skład witamin, aminokwasów, minerałów? Jak bardzo musielibyśmy się objeść? Jak widać, jest to nierealne. „Gdybyśmy chcieli uzyskać niezbędne dawki witamin i biopierwiastków ze spożywanych owoców, warzyw i zbóż, musielibyśmy zjadać je w takich ilościach, że nasz przewód pokarmowy by temu nie podołał.” – twierdzi prof. Aleksander Ożarowski.

Choroby cywilizacyjne XXI w.

Według procentowego udziału umieralności w Polsce u kobiet, aż 54% spowodowana jest chorobami układu krążenia, 22% chorobami nowotworowymi, 20% różnymi innymi przyczynami, a tylko 4% wypadkami. U mężczyzn natomiast, 43% spowodowana jest chorobami układu krążenia, aż 26% chorobami nowotworowymi, 21% różnymi innymi przyczynami, a 10% z powodu wypadków. Są to dane GUS. Jak widać, największa umieralność nie jest spowodowana zagrożeniami nadmiernej prędkości na drodze, czy też innymi wypadkami, największa umieralność, i to zarówno u kobiet jak i u mężczyzn spowodowana jest chorobami cywilizacyjnymi, do których zaliczamy: choroby układu krążenia, choroby nowotworowe, nadwagę i otyłość, cukrzycę. Choroby te w dużej mierze spowodowane są niewłaściwym stylem życia, brakiem prewencji, brakiem wiedzy na temat możliwości zapobiegania chorobom. W tej dziedzinie jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia, a w pierwszej kolejności prócz szkół, edukować powinny obiekty wellness.

Proces, któremu niejednokrotnie można zapobiec

Z wszelkimi chorobami jest tak jak z górą lodową, tylko mała ich część jest znana, w większości przypadków ciągle nie wiadomo dlaczego „dopadają” człowieka. Dokładnie tak jak z górą lodową, tylko jej czubek jest widoczny, a zdecydowanie większa jej część schowana jest pod wodą i nie wiadomo jak jest duża, w jakim kształcie, jakiego koloru, a przede wszystkim, w którym momencie da znać o swojej obecności. Często widać ją z daleka, ale nie zdajemy sobie sprawy, że tak naprawdę od dawna jest tuż pod nami. Tak samo z chorobami, czasami czujemy się gorzej, czasami mamy słabsze wyniki, czasami zdajemy sobie sprawę z zagrożenia, ale ciągle widzimy je daleko, a tymczasem zagrożenie może czaić się bardzo blisko (w nas) i w najmniej oczekiwanym momencie wyłonić się na powierzchnię. Niejednokrotnie wtedy jest za późno na jakąkolwiek prewencję. Dlatego, by nie dopuścić, a przynajmniej maksymalnie zmniejszyć zachorowania, należy podać organizmowi odpowiednie „narzędzia”, które wykorzysta on do obrony przed chorobami.

Organizm zaczyna chorować najczęściej dopiero wtedy, gdy zabraknie mu jakichś „narzędzi obronnych”, które często nawet uniemożliwiają samoregenerację organizmu, co doprowadza do załamania systemu odpornościowego i choroby. Może to być znana wszystkim grypa (bo zabrakło akurat w tym kierunku odporności), a może to być zdecydowanie poważniejsza choroba, która rozwijała się w organizmie przez kilka lat. Organizm jednak nie wniesie skargi, nie napisze wniosku, że brakuje mu minerałów, aminokwasów, witamin czy innych składników, by móc samodzielnie radzić sobie z problemem. Często nie czujemy, i nie widzimy problemów z jakimi boryka się na co dzień nasza wątroba, trzustka, nerki, żołądek, jelita, itd. Tak jesteśmy skonstruowani, iż nie czujemy jak płynie krew, ale gdyby jej zabrakło...

Samo bieganie nie wystarczy

Wszelka rekreacja ruchowa – ruch, umiejętności relaksacyjne, odpowiednia ilość snu, uprawiane hobby itd., wszystkie te elementy mają ogromny wpływ zarówno na samopoczucie jak i na zdrowie człowieka. Jednak nawet najbardziej przemyślany trening, najbardziej przeliczony w proporcjach sen, największe umiejętności relaksowania się nie pomogą, jeżeli nie podamy organizmowi odpowiednich składników odżywczych wraz z niezbędnymi minerałami i witaminami. Sportowiec, prócz odpowiednich treningów stosuje zbilansowaną dietę, i dopiero po połączeniu tych elementów jest w stanie osiągnąć sukces. Każdy człowiek żyjący w XXI w powinien także zadbać o odpowiednie naturalne suplementy diety, by wspomóc swój organizm i pomóc mu pozbyć się wszelkich zanieczyszczeń jakie fundują nam dzisiejsze realia życia. Dopiero wtedy, organizm ma szansę bronić się przed chorobami.

Umiejętność doboru suplementu

Niestety, nie jest obojętne czym będziemy uzupełniać niedobory w organizmie. Należy zwrócić ogromną uwagę na naturalność. Wszelkie syntetyczne/sztuczne witaminy, nie są przyswajane przez organizm, a jeśli już, to w minimalnym stopniu (niektóre źródła podają, że to tylko 3-4%). Profesor Rory Collins z Uniwersytetu Oksfordzkiego twierdzi, że zakup witamin syntetycznych „to strata pieniędzy”. A był on szefem zespołu, który przez 5 lat badał 20 tys. osób w wieku od 40. do 80. roku życia, zażywających syntetyczne preparaty witaminowe.

Witaminy syntetyczne, są krystaliczną, nieorganiczną substancją, absolutnie obcą dla naszego organizmu. W aptekach mamy całe mnóstwo różnego rodzaju suplementów diety. Występują one zarówno w płynie jak i w postaci stałej, jednak mimo iż są to niezbędne do życia składniki, to bardzo często na ulotkach znajdują się informacje ostrzegawcze. W takich sytuacjach z pewnością nie mamy do czynienia z całkowicie naturalnym produktem. Według standardów UE wystarczy 38% ekstraktu, by móc zarejestrować produkt jako suplement. Tylko 38%, a co z pozostałymi 62%? W przypadku suplementów płynnych jest to najczęściej woda, być może jakieś środki słodzące i... niestety zdarzają się także konserwujące, a przecież tego mamy już nadmiar na co dzień. Poza tym dlaczego płacić w zdecydowanej większości za wodę i dodatki? Przecież chcemy suplementu, chcemy wzmocnić organizm, a nie zaaplikować mu kolejną porcję chemii. Starajmy się więc wybierać rozsądnie, by nie dokładać naszej wątrobie, trzustce i nerkom dodatkowej pracy, by nie musiały dodatkowo filtrować różnych zanieczyszczeń, zamiast pomagać i wzmacniać. Na naszym rodzimym rynku pojawiły się też już bardzo dobre naturalne suplementy. Jeden z nich ma aż 98% ekstraktu! Według mnie (i nie tylko) jest to mercedes w suplementacji, który na dodatek powstał w Polsce. Zawsze więc istnieje możliwość wręcz bezpośredniego kontaktu zarówno z producentem, jak i twórcą suplementu.

Jako wieloletni praktyk odnowy biologicznej, doradca, trener i szkoleniowiec w obiektach Wellness & SPA, wygłaszam nieodpłatne prelekcje związane z problematyką chorób cywilizacyjnych, oraz jak można sobie z nimi radzić. Uważam, iż w dzisiejszych czasach prewencja zdrowia jest zdecydowanie ważniejsza niż tylko udostępnienie możliwości skorzystania z szeroko rozumianych usług Wellness. Ponadto ośrodki Wellness & SPA mogą tylko zyskać, wplatając dodatkowe elementy zagospodarowania czasu wolnego swoim gościom, oraz możliwości edukacji profilaktyki zdrowia. To właśnie w takich miejscach należy maksymalnie intensywnie prowadzić wszelką edukację zdrowotną, oraz propagować nie tylko dobre preparaty kosmetyczne, serwować smaczną regionalną kuchnię, stwarzać możliwości szerokiej rekreacji ruchowej, ale także udostępniać wiedzę poprzez tematyczne prelekcje, oraz dostęp do odpowiednich naturalnych suplementów. Zainteresowane ośrodki zapraszam do kontaktu www.conswel.pl.



Iwona Galacka


Zapisz się na Newsletter!

Aby dołączyć - wpisz imię i nazwisko oraz e-mail.

Newsletter

Aby się wypisać kliknij tutaj ».