CZY TATA BĘDZIE Z NAMI W TE ŚWIĘTA?

4/2018 (23) zima | FELIETON

KTÓRA NIE LUBI…

tych świecidełek, lampek na choince, bombek i prezentów? Podjadania przygotowywanych potraw? Strojenia się, dobrego humoru rodziców i najbliższych? Miłej atmosfery, gdzie cała rodzina spędza czas razem, bez konfliktów i w pełnej radości? Jednak nie zawsze to się udaje.

A gdyby to były nasze ostatnie święta? Z kim byśmy chciały je spędzić?

Na pewno najmilsze święta to takie, na których pojawia się cała rodzina. Minimum rodzice i dziadkowie, a jeszcze milej partner. Coraz częściej jest to mniej możliwe. Na przykład dlatego, że ojcowie są zagranicą, by zarobić na istotne dla rodziny potrzeby. Wiele par bezdzietnych ma osobne święta, nie mamy partnerów, bo boimy się związków, a tym z dziećmi ale po rozwodach trudniej się porozumieć w ogóle, a co dopiero w temacie świąt.

Pierwszy problem jeszcze łatwo rozwiązać. Kochający mąż, ojciec często kontaktuje się z dziećmi i żoną, przylatuje na wakacje, a także na święta. Gorzej z tymi, którym trzeba uświadamiać, jak to niezwykle ważne. Na szczęście, nie jest niemożliwe. Zawsze można go przekonać i wybrać się w podróż do niego.

Drugi, zachodzi wśród par, w których niechętnie podchodzi się do poznawania rodziców partnerki czy partnera. Pary te niekoniecznie dojrzały do trwałego związku lub boją się go. Może to być spowodowane traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa takimi jak, śmierć jednego z rodziców i pozostanie z tym, który sobie nie radzi z wychowaniem dziecka, rozwód rodziców, ich gonitwa za pieniądzem, tym samym brak czasu dla dzieci czy okazywania uczuć w domu, problem z nałogami rodziców, narastające pasmo konfliktów, mobbingu, czy wszelkiego rodzaju patologie w rodzinach dotykające zwykle dzieci, które potem nie mogą przez to odnaleźć się w życiu dorosłym. Czasami, jak już wspomniałem powyżej, w ogóle boją się poważnych i długotrwałych związków.

Kolejny powód, to coraz częstsze rozwody. Po rozstaniu najczęściej to matka zostaje z dziećmi, a ojcu wydaje się, że to „zołza”, bo zbyt wiele od niego wymaga, a przecież już nie są razem. Zawsze, jak słyszę coś takiego, uśmiecham się i nasuwa mi się pytanie: jak w takim razie mógł ją kochać? A może nie do końca zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności jaka przychodzi wraz narodzinami dzieci? „Zołza”, bo egzekwuje istotne aspekty dla także jego, dzieci?

Smutne, że konsekwencją takiego podejścia jest fakt, że dzieci nie mają poprawnych relacji z rodzicami, nie mówiąc już o wspólnych świętach. Czują się niedowartościowane. Chłopcy wpadają w złe towarzystwo, alkohol, używki oraz w krótkie związki. Dziewczynki bez poczucia i pielęgnowania miłości, budowania bezpieczeństwa ze strony ojca, a wysłuchując tylko uwag czy obaw matki, niejednokrotnie krytyki, stają się bardziej zakompleksione, tracą wiarę w siebie, mają problem z samoakceptacją lub w najgorszych przypadkach z bulimią, czy anoreksją. A w tych najtragiczniejszych, z coraz bardziej popularną chorobą naszych czasów o nazwie „borderline”. W konsekwencji nieświadomość powodów prowadzi w dorosłym życiu do popełniania ogromnej ilości błędów, samotności lub kolejnych patologii, braku wiary w siebie, w własną wyjątkowość, dojrzały związek, czy też w prawdziwą miłość.

Rozumiem, że czasem trudno wam rozmawiać z byłymi partnerami i przekonać ich do swoich racji. Dlatego ja postawię to pytanie.

Czy były mąż, chłopak powinien spełniać zachcianki swojej byłej partnerki, matki wspólnych dzieci?

Uważam, że przede wszystkim powinien przemóc się i być dla niej szczerze miłym oraz bez względu na wszystko, wspierać ją. A przynajmniej spróbować i poczekać na z pewnością znakomity efekt. Nie zaszkodzi nikomu okazywanie większego zaufania i wiary w jej dobre intencje. To ona przecież w trudzie i znojach życia dba w większości czasu o dzieci. Przecież nie po to się rozstaliśmy aby dalej się kłócić. Powinien również starać się spełniać obowiązki ojca w ten, czy inny sposób. To, że nie jesteśmy już razem z matką naszych dzieci nie oznacza wcale, że ich nie mamy. Przestańmy myśleć, że zwykle w takich przypadkach to skok na nasze pieniądze. Nieprawda. Częściej chodzi o bezpieczeństwo i właściwy rozwój naszych pociech. Jak już pisałem powyżej, bez wątpienia – tak jak dzieci bez więzi z obojgiem rodziców, mogą mieć poważne kłopoty w przyszłości, także z wiarą w siebie, czy w swoich przyszłych partnerów, tak tymi dziećmi może dziś jesteśmy my sami i dlatego mamy z tym problem.

Kiedy ojciec nie ma dla nich czasu lub gniewając się na matkę nie kontaktuje się z nimi, nie dba, nie okazuje uczuć, trzeba mieć świadomość, że one przeżywają koszmar. Przypominajmy sobie częściej własne dzieciństwo. Co mieliśmy, a czego nam brakowało? To od mężczyzny często zależy jak wywiązuje się z własnych obowiązków, właśnie z uwagi na to, że po takim rozstaniu jest najdalej. To on powinien starać się podtrzymywać dobre relacje z matką, dla dobra ich dzieci. Dostrzegać, pojmować, że czasem przerażona zwielokrotniającymi się obowiązkami, owszem, może być rozchwiana emocjonalnie i niezrozumiała ale gdy czuje wsparcie, bezpieczeństwo, a dzieci miłość ojcowską wszystkim zaczyna być o wiele lepiej. Nawet osobno i w przyszłych relacjach. A wtedy wszyscy są szczęśliwi. Trudne ale nie niemożliwe. Tylko w takiej sytuacji może pojawić się szansa na spędzenie choć chwilki razem w święta. Jeśli nie, to chociaż jeden dzień z rodziną matki, drugi z rodziną ojca.

Dziewczyny! Chyba, że tak? Dla tych co zaczynają lub chcą zacząć jeszcze raz. W przypadku kiedy życie daje nam jednak kolejną szansę. Może zamiast leczyć stare rany, zacząć od nowa i zaplanować na święta wielką podróż z wyjątkowym partnerem? Lub namówić na wspólny wypad samotne koleżanki i przeżyć coś, co da początek absolutnemu novum? Może taki wyjazd przyczyni się do poznania kogoś, z którym uda się w przyszłości założyć wyjątkową rodzinę? Taką, która uwielbia wspólne chwile, a przede wszystkim te świąteczne. A wtedy każde miejsce na świecie będzie ku temu dobre.

Czy warto w takim razie spędzać święta z tymi, których kochamy, a którzy nas również kochają?

– Jeśli któraś zaniedbała, czy warto spróbować…?!

Jakkolwiek ich nie spędzicie, niech staną się NAJWSPANIALSZE!



Krzysztof Break Szaradowski


Zapisz się na Newsletter!

Aby dołączyć - wpisz imię i nazwisko oraz e-mail.

Newsletter

Aby się wypisać kliknij tutaj ».