NIC ŚMIESZNEGO?

2/2017 (17) lato | WSTĘPNIAK

Wszystko już znamy.

Obserwując to, co dzieje się na naszym polskim podwórku można odnieść wrażenie, że wszystko już było i niczym nie damy się zaskoczyć, ani tym z prawa, ani tym z lewa, czy w końcu całej reszcie okupującej środek pola walki.

Przecierając oczy ze zdumienia obserwujemy rozgrywającą się tragifarsę z hasłami przeniesionymi żywcem z filmu „Nic śmiesznego”. Grupy przekrzykują się, że to ich Polska jest najmojsza. Ma-sa-kra!

Niejeden dobry chrześcijanin z uśmiechem wbiłby w serce sztylet każdemu, kto inny, gorszy, mniej polski. A na placach i teatrach łysi wyciągnięci z siłowni klęcząc pod niebiosa ślą kolejne wzniosłe wersy. I byłoby to może zabawne, gdyby nie było straszne. Ten, którego myśli nie są zgodne z ideą narodową, staje się wrogiem. Telewizja przebiła chyba już wszystko, wiadomości o planach wykonanych ponad limity o tysiąc, czy dwa tysiące procent już nikogo nie dziwią. Jeszcze tylko czekać, aż stolica jak Opole pojawi się w Kielcach. Trzeba podkreślić, że zarówno to miasto, a zwłaszcza jego wspaniali mieszkańcy, są na tyle wyjątkowi, że takich „wyróżnień” im nie potrzeba.

W tym całym zgiełku warto jednak pochylić się też nad resztą sceny, która raz skacze, raz oburza się, a wszystko w rytm falujących słupków procentowych poparcia.

I można by tak bez końca… gdyby nie sprawy o wiele ważniejsze, przy których ta cała polityczna zawierucha wydaje się być zabawą dzieciaków w piaskownicy. O czym? O miejscu, na którym żyjemy i tym, co nas otacza.

Ostatnio pewien blondyn, z przydługim nieco krawatem, odrzucił porozumienie klimatyczne, skazując nasze przyszłe pokolenia na przegraną w walce z globalnym ociepleniem. Niestety, podobne decyzje, podejmowane przez pryzmat tylko i wyłącznie pieniędzy, do niczego dobrego nie prowadzą. Nasze otoczenie z roku na rok jest coraz bardziej zanieczyszczane, a walka ze smogiem w tym roku nie była tylko chwytem propagandowym i modnym hasłem szerzonym przez producentów maseczek przeciwpyłowych. O czym zresztą łatwo można było się przekonać odwiedzając niektóre znane lub mniej znane „kuracyjne” miejscowości. Na wszelki wypadek „nasi” podjęli decyzję, że kornik atakuje i trzeba to WSZYSTKO jak najszybciej wyciąć, nawet gdyby miało to być równoznaczne z ogołoceniem polskiej puszczy z najstarszego drzewostanu. Niestety, nie jesteśmy sami na tym ziemskim padole. Warto zastanowić się, co za kilkadziesiąt lat pozostanie dla naszych potomnych.

I na koniec, jako nieistotną można było odebrać zapowiedź ustawy przygotowanej w pałacu prezydenckim ograniczającej dostęp do usługi solaryjnej dla osób poniżej 18. roku życia, a także zakazującej reklamowania zdrowotnych aspektów korzystania ze sztucznego słońca. Mam wrażenie, że to działanie pod publiczkę. Przecież sama branża solaryjna od lat podkreśla, że usługa ta przeznaczona jest tylko dla osób dorosłych. Zaś o pozytywach związanych z opalaniem mówią nie tyle producenci tych urządzeń, ile lekarze i naukowcy. Widocznie jednak nie jest to istotne, liczy się przecież tylko, że nam się to nie podoba. Nie ma tu miejsca na dyskusję, a w Sejmie przejdzie dzisiaj każdy przepis.



Dariusz Idkowiak
Redaktor Naczelny


Zapisz się na Newsletter!

Aby dołączyć - wpisz imię i nazwisko oraz e-mail.

Newsletter

Aby się wypisać kliknij tutaj ».