ASERTYWNOŚĆ POPŁACA

2/2017 (17) lato | PORADY

8 powodów dla których najczęściej mówimy TAK, nawet jeśli nie chcemy.

Brak asertywności często jest rozumiany jako nieumiejętność powiedzenia słowa NIE. To nieco zawężone pojęcie, niemniej rzeczywiście, jeżeli nie chcemy czegoś robić, a mimo to zgadzamy się wbrew sobie – może to świadczyć o braku asertywności.

Pochopna zgoda ma swoje nieciekawe konsekwencje nie tylko w postaci tego, co zobowiązaliśmy się zrobić, czy powiedzieć, ale także z powodu zadręczania się pytaniami: dlaczego się na to zgodziłem?

Powód 1: ZASKOCZENIE

Niektórzy na niespodziewane propozycje zawsze w pierwszym odruchu mówią „nie” i dopiero potem ewentualnie rozważają zmianę stanowiska. Inni zaś w pierwszym odruchu mówią „tak” i potem – nawet jeżeli chcieliby się wycofać, nie robią tego z różnych względów (np. żeby kogoś nie urazić, albo w obawie przed pomówieniem o brak konsekwencji). Jeżeli należysz do drugiej grupy i zaskoczony propozycją częściej pochopnie się zgadzasz, wyrób w sobie nawyk odpowiadania z opóźnieniem. Będąc świadomym tego jak reagujesz w zaskoczeniu, możesz równie świadomie nauczyć się WOLNO odpowiadać, poprzedzić odpowiedź chwilą milczenia (przeznaczoną na zastanowienie się), bądź nauczyć się nie deklarować w pierwszym odruchu.

Warto zapamiętać takie stwierdzenia: „rozważę to”, „pozwól, że sprawdzę kalendarz / terminarz, który zostawiłam w domu zanim odpowiem”, „chcę to skonsultować z mężem / bratem / przyjacielem”, „trudno mi w tej chwili jednoznacznie powiedzieć”, „zastanowię się nad tym”, „jeszcze nie wiem”.

To ostatnie jest szczególne ważne – mówić „nie wiem” też trzeba się nauczyć. Niestety, naleciałością z lat szkolnych jest jakże często jakiś wewnętrzny wstyd przed przyznaniem się do niewiedzy, a przecież to zupełnie normalne, że najpierw chcemy poznać więcej faktów, zastanowić się spokojnie, skonsultować z kimś itd., zanim podejmiemy jakąś decyzję. I zarówno dotyczy to wielkich decyzji (gdy np. szef proponuje nam przeniesienie do innego działu), jak i małych decyzji (gdy dziecko pyta czy może kupić sobie wafelka). Czasem granie na zwłokę pozwala także rozeznać się w intencjach drugiego człowieka.

Wiele osób, przeważnie o dość flegmatycznym temperamencie, posiada zdolności dyplomatyczne niejako na wyposażeniu swojego charakteru. Te osoby właśnie potrafią tak odpowiadać, nie dając jednoznacznej odpowiedzi. W dłuższej mierze przy częstych kontaktach z taką osobą, pozostałych może to doprowadzić do szewskiej pasji bądź do wykluczenia danej osoby z grupy – jeżeli jednak masz problem z przedwczesnym godzeniem się na wszystko – poobserwuj właśnie zachowanie flegmatyków (więcej o flegmatykach pisałam w numerze 2/2015 magazynu NAJWSPANIALSZE). Czasem warto zastosować ich taktykę (o ile robimy to świadomie).

Powód 2: CHĘĆ PRZYPODOBANIA SIĘ

Pragnienie bycia lubianym nosi każdy z nas, niektórzy jednak potrafią się solidnie pogubić w przypodobaniu innym. Choć warto cenić towarzystwo przyjaznych nam ludzi i pomagać bliskim, to nie warto robić tego wbrew sobie i swoim potrzebom. Dlatego jeżeli robisz coś dla kogoś, bo chcesz i ta osoba się na to zgadza świadomie – to jest ok. Jeżeli zaś nieustannie robisz coś dla kogoś bo chcesz, żeby:

  • dana osoba Ciebie lubiła;
  • chcesz tę osobę uszczęśliwić;
  • boisz się utraty aprobaty tej osoby,

to trudno mówić tutaj o postawie asertywnej. Wiele jest książek na temat „jak sprawić aby polubili nas inni” i w zasadzie mają one jedynie inny tytuł od książek typu „jak manipulować ludźmi”, choć chciałabym wierzyć, że każdy kto czyta takie poradniki ma dobre intencje. Jeżeli robisz coś dla kogoś, bo chcesz, żeby ta osoba Ciebie lubiła, ale w tym zgadzaniu się na wszystko zatracasz siebie, to nie ma to nic wspólnego z miłością czy przyjaźnią. Bardzo często niedojrzała miłość charakteryzuje się robieniem „wszystkiego” i dawaniem „całego siebie” drugiej osobie. A ja chciałabym Ciebie zapytać – skoro dasz już drugiej osobie wszystko, to co Ci zostanie? Co będziesz dawać później?

W przypadku zaś chęci zdobycia aprobaty – większość ludzi wyczuwa jednak różnicę pomiędzy tym, gdy robimy coś, bo chcemy tego szczerze, a sytuacją w której robimy coś, by osiągnąć konkretne korzyści (patrz punkt 8). I stąd już bardzo blisko do manipulacji.

Powód 3: STRACH

Wbrew pozorom nie każdy od razu rozpozna tego rodzaju źródło swojego braku asertywności – nie zawsze strach dociera do racjonalnej części naszego mózgu – bywa, że skutecznie mu zaprzeczamy, albo nawet sobie go nie uświadamiamy. Gdzieś tam jednak ciało daje wtedy wskazówki – te dziwne skurcze w brzuchu, zaschnięte gardło, kołatanie serca, chęć na słodycze po spotkaniu z taką osobą itd.

Lęk może być różny, najczęściej jest to:

  • lęk przed zranieniem drugiej osoby (i de facto utratą aprobaty, bądź jakiś korzyści – jak w punkcie 2);
  • lęk przed karą lub stratą (gdy robimy coś wbrew sobie, w obawie, że konsekwencje odmowy byłyby jeszcze gorsze do zniesienia, np. godzimy się na ta krzywdzące zachowanie bliskich z obawy, iż jakikolwiek sprzeciw byłby jeszcze większym zagrożeniem dla nas, bądź wiązałby się z utratą bliskiej osoby i samotnością z tym związaną).

Wzbudzenie w drugiej osobie lęku czy strachu to jakże piękne narzędzie manipulacji. Z pewnością kiedyś napiszę na ten temat coś więcej – na potrzeby jednak tego artykułu ograniczmy się do stwierdzenia, że jeżeli robicie coś wbrew sobie ze strachu, z lęku, z obawy (przy czym nie mówimy tutaj o zachowaniach związanych z obroną zdrowia lub życia w sytuacji zagrożenia), to zdecydowanie należy się przyjrzeć sobie, swojemu poczuciu własnej wartości i relacji z osobą, która wzbudza w nas takie emocje. Czasem wystarczy zdobycie wiedzy na temat, którego dotyczy dyskusja, czasem trzeba poświęcić kilka tygodni czy miesięcy na wzmocnienie siebie, a czasem niestety lepiej zerwać relację. Nie ma tutaj jednego złotego środka, natomiast już sama świadomość z jakiego powodu działamy tak, a nie inaczej, może być przepustką do zmiany własnego zachowania.

Powód 4: POCZUCIE WINY

Poczucie winy to jeden z większych ciężarów jaki nosimy na swoich barkach. Potrafi prześladować dzień i noc, potrafi odebrać radość życia. Poczucie winy jest nam potrzebne – dzięki temu charakteryzujemy się moralnością, mówiąc w wielkim skrócie, jednak czasem przesadne reakcje są związane z niedowartościowaniem siebie, z przekonaniem, że nie warto dbać o własne potrzeby, że inni znaczą więcej niż ja sama / ja sam, że należy poświęcać się dla bliskich.

Jeżeli nazbyt często kieruje Tobą poczucie winy i przerażenie na myśl, że ktoś mógłby oskarżyć Ciebie o egoizm, działanie samolubne, albo zaniedbanie – pora wzmocnić poczucie własnej wartości i przygotować się na to, że przyzwyczajeni do wygody wysługiwania się Tobą bliscy mogą robić problemy w związku z przyszłą przemianą.

I jeszcze jedna sprawa – czasem zdarzy się, że wyrządzimy komuś krzywdę – umyślnie, czy nie, i wtedy targa nami poczucie winy. W takiej sytuacji dla własnego sumienia pewnego rodzaju zadośćuczynienie jest konieczne. Bywa jednak, że pokrzywdzona osoba bez końca wykorzystuje nasze poczucie winy. Przykładem niech tutaj będzie Marek, który zdradził Kasię. Po szoku i pełnym szarpaniny czasie, para nadal jest razem. Przy każdej kłótni jednak Kasia wykorzystuje poczucie winy Marka dla osiągnięcia własnych korzyści. Czasem jest to wypominanie wprost, czasem sugestia, a czasem wściekłe spojrzenie. Taki związek nie wróży dobrze, to relacja-pułapka. Jeżeli nawet Marek jeszcze kocha Kasię, to poczucie winy podsycane latami przez jej pretensje i oczekiwania do ciągłego wynagradzania jej krzywd doprowadzą do rozpadu związku (nawet jeżeli nie formalnie, to emocjonalnie).

Powód 5: ULEGŁOŚĆ wobec władzy bądź autorytetu

Powód z którym mamy bardzo często do czynienia na gruncie zawodowym. Robię tak i tak, bo szef każe, chociaż nie mam na to ochoty, albo uważam, że to głupie. Ulegamy też wtedy, gdy wierzymy, że ktoś ma więcej wiedzy na dany temat. Z tego powodu w gabinetach lekarskich najczęściej ludzie po prostu głupieją – wydaje im się, że lekarz ma wiedzę niemal absolutną i potulnie zgadzają się na proponowane leczenie itd., nawet jeżeli coś wydaje im się dziwne, podejrzane, nietrafione, albo nawet jeżeli czują, że nie jest to dobra droga. Autorytet w takiej sytuacji jeszcze potrafi często wyciągnąć broń w postaci wzbudzania lęku – nie ma to jak postraszyć hipotetycznymi chorobami i krzywdami. Zaś autorytarny szef potrafi powiedzieć wprost: „Nie podoba Ci się coś? Jest 5 innych na to miejsce”. Uległość wobec władzy + lęk, to kajdany, w których potrafimy żyć całymi latami.

Powód 6: ZOBOWIĄZANIE

Czasem jest to poczucie rewanżu, gdy czujemy się w obowiązku oddać komuś przysługę, a czasem zobowiązanie wynikające z pajęczyny wzajemnych relacji, bądź pełnionych ról społecznych (i związane z tym poczucie winy – jak pisałam w punkcie 4). W pierwszym przypadku warto pamiętać, że choć czujemy się w obowiązku oddać komuś przysługę, to nadal możemy mieć wpływ na to w jaki sposób się zrewanżujemy i nie musimy się godzić na pierwsze wymagania drugiej strony. W drugim, musimy świadomie wartościować pełnione role i związane z nimi obowiązki.

Jeżeli nastoletnia córka dzwoni do Ciebie w środku nocy z prośbą o przywiezienie jej od koleżanki, bo rozmyśliła się i już nie chce tam nocować – to od Ciebie zależy czy na pierwszym miejscu postawisz poczucie obowiązku wobec dziecka (i troskę) czy własny komfort. Sytuacja może wyglądać także zupełnie inaczej w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa dziecka – gdy jest to jednorazowy wyskok, zapewne będziesz zadowolony, że dziecko nie miało oporów i zwróciło się do Ciebie z prośbą o pomoc. Gdy zaś niemal dorosłe dziecko robi z Ciebie taksówkę, mimo iż poinformowałeś wcześniej, że jazdy samochodem po godzinie 23 są niemożliwe – to zdecydowanie czas popracować nad swoją asertywnością. Poczucie zobowiązania wobec bliskich bywa nader często wykorzystywane – i niestety zauważamy to dopiero wtedy, gdy spełniając prośby innych zaczynamy być coraz bardziej wyczerpani, sfrustrowani, podirytowani, a ktoś nam wtedy mówi: „bo ty już nie jesteś taki jak kiedyś”.

Powód 7: NADMIERNE PRZEJAWY EMPATII

Osoby nadmiernie empatyczne mogą wpaść w pułapkę przedwczesnego zgadzania się na wszystko, dlatego iż od razu stawiają siebie w roli osoby szukającej pomocy, tłumacząc sobie: „ja też chciałbym, aby mi ktoś pomógł w takiej sytuacji”. Nie ma nic złego oczywiście w pomaganiu innym, jednak nie poprzez nieustanne wyzbywanie się siebie. Ilekroć bowiem mówimy TAK dla innych kosztem siebie, czujemy złość i wewnętrzną frustrację. Stopniowo może narastać rozczarowanie własną osobą, a także – powolna utrata sympatii dla osoby nas „wykorzystującej”. Jeżeli jesteś bardzo wrażliwy, masz w sobie wiele empatii i otoczenie często wykorzystuje Twoje dobre serce – warto nauczyć się stawiać granice, zwłaszcza takie, które pomogą Ci w regeneracji.

Dając siebie innym, potrzebujemy czegoś w zamian – czasem jest to czas w samotności, odpowiednio długi sen, bądź rozrywka, która sprawia nam radość. Za przykład podam Agnieszkę, która miała „na głowie” dom, dzieci, działanie w lokalnej społeczności związanej ze szkołami, ogrodami i tak dalej. Wieczorami lubiła odpocząć od ludzi i w spokoju poczytać książkę w samotności w kuchni, bądź – także w kuchni – zajmować się rękodziełem. Takie samotne chwile były jej niezbędne do regeneracji, o czym przekonała się, gdy została ich pozbawiona. Najpierw z wizytą na 2 tygodnie przyjechała dalsza rodzina, w związku z czym w małym mieszkaniu w ogóle nie było okazji do samotności. Potem mąż zaczął się skarżyć, że żona się przed nim izoluje i nalegał na to by wieczory spędzała razem z nim na kanapie oglądając mecze czy filmy. Samopoczucie stopniowo spadało, ponieważ Agnieszka nie regenerowała swoich sił w taki sposób, w jaki lubi, jaki jest akurat jej potrzebny. Dopiero gdy zdała sobie sprawę, że jej rękodzieło to nie jest „jakaś tam robótka”, jak to określał jej mąż, a sposób na własny relaks (tak jak dla męża relaksem było wieczorne leżenie na kanapie przed telewizorem), miała odwagę o to zawalczyć.

I tutaj kolejna wskazówka – nie zawsze to, co NAM się wydaje najlepsze dla drugiej osoby, rzeczywiście takie jest. Czasem warto zastanowić się, czy ta pomoc, wyświadczenie przysługi, rzeczywiście będzie korzystne dla drugiej strony, czy może lepiej, by ktoś poradził sobie ze swoim problemem sam. Gdy syn wiecznie zaciąga kolejne długi i zamiast je spłacać – żyje frywolnie, zarabiając jedynie na własne przyjemności, a na spłatę długów ciągle pożycza od rodziców – to odcięcie strumienia pieniędzy może być oczyszczające i stanowić bodziec do zmiany. Nie da się także ukryć, że takie działanie kompletnie zmieni dotychczasowe relacje rodzica z synem i wywróci do góry nogami strefy komfortu wszystkich zaangażowanych – z tego względu takich zmian boimy się najbardziej.

Powód 8: WŁASNE KORZYŚCI

Manipulacja przeplata się w relacjach ze wszystkimi ludźmi – o tym, czy jest to faktycznie manipulacja, decydują często intencje. Jeżeli jednak chcemy nad kimś sprawować kontrolę (potocznie „mieć baczenie”), mieć określony wizerunek własny, przewidujemy z danego zachowania określone korzyści dla siebie – to zdarza się, że zgadzamy się na coś, na co nie mamy ochoty. W ten sposób możemy zgodzić się na delegację z szefem w innym mieście, choć nie darzymy człowieka ani krztą sympatii. Liczymy jednak na to, że poza biurem łatwiej będzie o luźniejszy kontakt i rozmowę o podwyżce. Jeżeli uważamy się za kogoś ważnego, wpływowego, to możemy ulec prośbie sąsiadki o wstawienie się za jej synem u odpowiednich osób i pomoc w zdobyciu dla niego pracy – nawet jeżeli nie mamy na to ochoty, a chcemy nadal uchodzić za kogoś kto ma władzę. Możemy również po raz kolejny zrezygnować z własnych sobotnich planów i pilnować dzieci na kolejnym spotkaniu urodzinowym, bo chcemy mieć kontrolę nad tym co dziecko je, z kim się bawi i w jaki sposób – a np. nie ufamy ojcu dziecka na tyle dostatecznie, by przejął te obowiązki.

Powodów dla których zgadzamy się na coś, na co nie mamy tak naprawdę ochoty może być jeszcze więcej i zależą one od naszych doświadczeń, przekonań, światopoglądu. Mam nadzieję, że wymienione przeze mnie główne powody sprawią, iż bardziej świadomie spojrzycie na swoje zachowanie i zaczniecie szukać asertywnych rozwiązań. Tego Wam życzę! :)



Beata Mąkolska


Zapisz się na Newsletter!

Aby dołączyć - wpisz imię i nazwisko oraz e-mail.

Newsletter

Aby się wypisać kliknij tutaj ».