WYTRWAŁY I LOJALNY… PESYMISTA cz. 3
1/2015 (8) wiosna | PORADY
O wykorzystywaniu potencjału temperamentu w pracy.
„Tajemniczy”, „wyniosła”, „wyrachowany”, „zdystansowany” – takimi określeniami najczęściej opisuje się melancholika. To typ temperamentu, który jest jak góra lodowa – zimny, niedostępny i pokazuje zaledwie skrawek siebie innym – tak naprawdę nigdy nie możesz być pewien, co znajduje się pod wodą.
Melancholik to myśliciel i samotnik, często o duszy artysty, łatwo poznać go po dość dużym dystansie jaki roztacza wokół. Całe życie szuka sensu, także praca, którą wykonuje musi mieć dla niego sens, inaczej staje się automatycznie działającym robotem. Przy czym sens, to dla niego pojęcie tak głębokie, że jedynie drugi melancholik jest w stanie to zrozumieć. To szara eminencja, która nierzadko – pociąga za sznurki (zwłaszcza, gdy jest to melancholik z domieszką choleryka) i sprawuje faktyczną, cichą władzę. O ile bowiem choleryk często wygrywa bitwy, o tyle melancholik potrafi wygrać wojnę.
Pamiętliwy, wybredny, ale... lojalny
Melancholik jest bowiem niezwykle przebiegły, cierpliwy i przewidujący. Potrafi przetrwać burzę, zebrać dowody, kolekcjonować słabości innych, co przy jego doskonałej pamięci nie stanowi żadnego problemu. Przyczajony będzie wytrwale czekał na właściwy moment, a gdy takowy nastąpi – wytoczy działo, które „rozwali” obiekt w ułamku sekundy. I to wyjątkowo boleśnie. W przeciwieństwie do choleryka, melancholik (mimo że wewnątrz jest targany ogromnymi emocjami), potrafi działać bardziej na zimno i takie jest też jego uderzenie – bez krzyku, bez hałasu, za to celnie, w samo sedno, niczym trujący jad. Dlatego lepiej wśród melancholików mieć przyjaciół niż wrogów, choć urazić ten temperament jest łatwo (i co gorsza, nie dowiemy się czym się naraziliśmy wcale, albo niezbyt prędko – melancholik dusi w sobie urazy nawet latami).
Negatywne aspekty tego temperamentu to z pewnością pesymizm, negatywne nastawienie, nieprzystępność, wyniosłość, chłód. Melancholik często ma tzw. kamienną twarz, nie okazującą emocji (co nie znaczy, że ich nie przeżywa – przeżywa aż w nadmiarze), dlatego bywa posądzany o bycie nieczułym, zimnym czy beznamiętnym, co nie jest prawdą. Największy wstyd dla melancholika to wybuchnąć publicznie emocjami (gniewem, krzykiem, łzami) – stąd ten wyraz pogardy na ich twarzy, gdy teatralne sceny urządza sangwinik, a także zaskoczenie zmieszane z niesmakiem, gdy nerwy puszczają cholerykowi. I stąd też wypracowana samokontrola powodująca powściągliwą aparycję.
Melancholik zyskuje dopiero przy bliższym poznaniu – warto o tym pamiętać. Ktoś, kto początkowo zrobił na nas wrażenie „niedostępnego i zadufanego”, może się okazać najlepszym przyjacielem, gotowym do poświęceń i pomocy. Melancholicy początkowo nieufni, bardzo mocno się angażują – zarówno w przyjaźnie i związki miłosne, jak i na gruncie zawodowym, w wykonywaną pracę. I dopiero w bardzo wąskim, zaufanym gronie pozwalają sobie pokazać emocje i ogromne pokłady empatii. To najbardziej lojalni pracownicy, oddający się swojej pracy w pełni, nierzadko popadając w pracoholizm i perfekcjonizm.
Szara eminencja
– Nowy dyrektor finansowy – Paweł – zyskał przydomek szarej eminencji. – opowiada Kasia, menadżerka w dużej firmie – Niewiele było o nim wiadomo. Na zebraniach Paweł w ogóle nie zabierał głosu, siedział z boku, pisał coś w notesie, czasem patrzył za okno. Z jednej strony sprawiał wrażenie nieobecnego, z drugiej strony jego czujny wzrok potrafił przeszyć człowieka na wskroś. Na korytarzach odpowiadał uprzejmie „dzień dobry”, przepuszczał Panie przodem, nigdy jednak nie wdawał się w pogawędki, nie żartował, nie zagadywał (w przeciwieństwie do dyrektora kreatywnego, który flirtował z nami i sypał żartami z rękawa poprawiając wszystkim humor). Choć często wiadomo było, że zostaje po godzinach, nigdy nie wiedzieliśmy, co on dokładnie robi. Nie wiedzieliśmy nawet czy ma żonę i dzieci, nie miał profilu w serwisach społecznościowych, ani zdjęć bliskich w gabinecie. Zresztą poza prezesem i księgową, mało kto miał zaszczyt bywać w jego gabinecie. Potem poszła fama, że mają być zwolnienia i wtedy ktoś zaważył, że dyrektor Paweł wyjątkowo często odwiedza prezesa, za każdym razem nosząc coraz więcej dokumentów. I wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że nie było narady zarządu bez niego i że to od niego zależy ile osób wyleci. Podczas gdy my staraliśmy się dbać o relacje z dyrektorem kreatywnym, który był „kumplem prezesa”, jak się mówiło w kuluarach, kluczowe decyzje zapadały w cichym gabinecie dyrektora Pawła, a na nim nic nie robiło wrażenia, poza odpowiednim zestawem cyfr.
Dyrektor Paweł to typowy melancholik – mało mówi o sobie, doskonale obserwuje i wyciąga celne wnioski. W porównaniu do skrajnego sangwinika (jak dyrektor kreatywny), melancholik reprezentuje śmiertelną wręcz powagę. Najczęściej bierze odpowiedzialność za niemal wszystko, dlatego najpierw sprawdzi coś kilka razy, upewni się co do słuszności własnej racji i dopiero zabierze głos. Mówi mało, ale dobitnie i konkretnie. Improwizacja ani spontaniczne decyzje nie leżą w jego naturze – najpierw musi zgromadzić fakty, przeanalizować je, wysnuć hipotezę, przewidzieć własne (i cudze) możliwe pomyłki, poprawić wniosek i... dopiero wtedy zabrać głos.
Przez tak długi proces podejmowania decyzji melancholicy często bywają spychani w kąt i pomijani, tymczasem to właśnie ich zdolność przewidywania przeszkód i umiejętność wypracowania planów awaryjnych powinna być kluczową umiejętnością braną pod uwagę przy podejmowaniu strategicznych działań w każdej firmie. Pesymistyczne podejście może być bardzo męczące dla otoczenia i na pewno warto, by melancholik nauczył się panować nad nim i kontrolować swoje negatywne myśli (tak, zapewniam – można to osiągnąć). Żaden sangwinik ani choleryk nie jest w stanie dokonać takiej analizy jak melancholik, ani zebrać takiej ilości danych i faktów – tylko melancholik będzie siedział, myślał i analizował – aż znajdzie rozwiązanie. Mało tego – przygotuje jeszcze plan B i plan C, na wypadek, gdyby plan A zawiódł.
W jakiej pracy sprawdza się melancholik?
Wszędzie tam, gdzie potrzebne są wykresy, statystyki, dane, analizy, raporty – melancholik znajduje się w swoim żywiole. Nie cierpi hałasu, zatem nie dla niego wszelkie firmy z 'open space' czy centra handlowe – melancholik w hałasie będzie bardzo nieprzyjemny, nerwowy i rozkojarzony. Nawiązuje raczej mniej relacji, ale są to relacje dość głębokie (w przeciwieństwie do sangwiników). Jako typ precyzyjny, szczegółowy i przede wszystkim – dążący do perfekcji, może miewać problemy z ostatecznym ukończeniem danego projektu – według niego „coś” może być jeszcze niedoskonałe, jeszcze danych może brakować, „czegoś” jeszcze przecież mógł nie przewidzieć.
Jeżeli będziemy melancholikowi przerywać jego analityczną, szczegółową pracę (np. szef choleryk co godzinę będzie sprawdzał postępy w pisaniu raportu), to możemy być pewni, że nie tylko melancholik zacznie być solidnie sfrustrowany, ale jego rozkojarzenie spowodowane przerywaną pracą sprawi, iż chcąc uniknąć błędu, będzie pracował nad danym projektem jeszcze dłużej. Dlatego chcąc uzyskać optymalne efekty przy jednoczesnym wykorzystaniu atutów tego temperamentu, lepiej powierzyć mu wykonanie danego projektu w spokoju, precyzując cel, jaki chcemy osiągnąć i nie przerywając mu jego pracy.
Pozytywne aspekty melancholicznego charakteru to wytrwałość, analityczny umysł, doskonały zmysł obserwacyjny, zdolności do przewidywania konsekwencji, moralność, wysokie poczucie sprawiedliwości, rzetelność, uczciwość. Melancholik nie działa szybko – on działa dokładnie. Lubi pracować sam, bo i tak czuje się odpowiedzialny za swoją (i innych) pracę i jest to ogromny ciężar. Dlatego tak wielu melancholików to księgowi, programiści, architekci, analitycy, dyrektorzy finansowi, prawnicy, chirurdzy, doradcy, specjaliści w swoich wąskich dziedzinach wymagających precyzji, pamięci, znajomości tajników danego zawodu i ciągłego udoskonalania się w nim.
Wskazówki dla MELANCHOLIKA
Naucz się okiełznać swoje negatywne myśli
Melancholik potrafi się sam napędzić – i sam zatrzymać, dlatego tak ważne jest by zdał sobie sprawę z tego, iż choć nie ma może kontroli nad wszystkim co się dzieje wokół – ma kontrolę nad tym co się dzieje w jego głowie. Prowadząc treningi radzenia sobie z negatywnymi myślami, poprzez zastosowanie różnego rodzaju technik relaksacyjnych, medytacyjnych, a przede wszystkim naukę myślenia alternatywnego, widzę ogromną zmianę już w aparycji melancholików, będącą wynikiem zmian w ich głowie. Melancholik dźwiga ciężary, nieszczęścia (także hipotetyczne) całego świata, dlatego już minimalna nauka relaksacji i pracy z własnymi myślami sprawia, że ulga jest widoczna na jego twarzy i w zachowaniu.
Raz jeszcze zatem – melancholicy, żaden inny temperament nie potrzebuje tak bardzo nauki technik relaksacyjnych i alternatywnego myślenia, jak wy. Żaden urlop na najpiękniejszej wyspie wam nie pomoże, bo i tak będąc tam – macie ze sobą swoją głowę i swoje myśli. Dlatego trzeba zacząć od myśli, zanim negatywny z nich „jad” zacznie sączyć się na zewnątrz i staniecie się toksyczni nie tylko dla siebie, ale i dla otoczenia. Pomocna może też być aktywność taka jak joga, pilates, pływanie, a także pielęgnowanie swojego hobby.
Popracuj nad autoprezentacją
Większość poradników typu „jak być lubianym” jest pisanych przez sangwiników i dla osób, które mają w sobie wiele cech sangwinicznych. Melancholik nie lubiący dotyku obcych ludzi będzie cierpiał katusze chcąc ściskać się z co drugą osobą w imię budowania dobrych relacji i przełamywania barier. I będzie przy tym tak spięty i sztuczny, że lepiej w ogóle zaniechać tego pomysłu. To co może i powinien zrobić melancholik, to popracować nad swoją mimiką – i tutaj wystarczy lustro, albo zabawa z aparatem fotograficznym (zdjęcia ukazują całą prawdziwą naturę człowieka). Nieprzystępny wyraz twarzy melancholika to pierwsze co odrzuca innych, dlatego umiejętność wyćwiczenia „w miarę sympatycznej” a przynajmniej „neutralnej” miny jest dla melancholików kluczowa. Potem zaś należy poćwiczyć umiejętność zadawania kilku uniwersalnych pytań ('small talk' to dla melancholików lubiących konkrety abstrakcja), dzięki którym otwieramy rozmówcę. W ten sposób melancholik wykorzystuje przy pierwszym poznaniu swoje największe cechy – zmysł obserwacyjny i umiejętność słuchania, zamiast udawać kogoś, kim nie jest.
Praktykuj wdzięczność
Melancholik to perfekcjonista – wymaga dużo, najwięcej od siebie. Tym bardziej powinien nauczyć się doceniać to, co ma. Praktyka wdzięczności powinna stać się codziennym rytuałem – dla podnoszenia swojego samopoczucia. Jak to zrobić? Wystarczy, że codziennie wieczorem zapiszesz sobie trzy dobre rzeczy jakie danego dnia się wydarzyły – to mogą być także drobiazgi jak miła rozmowa telefoniczna ze znajomym, pyszna poranna kawa czy spacer z psem. Taka codzienna praktyka znacznie poprawia poziom zadowolenia z życia już po 3-4 tygodniach.
Czerp radość od innych
Jako typ bardzo empatyczny, melancholik często „wciąga” emocje innych. Nie umiejąc sobie z tym poradzić, dokłada sobie negatywnych myśli jeszcze więcej. Dlatego im więcej w tobie melancholika, tym bardziej sortuj informacje jakie do siebie dopuszczasz i ludzi z jakimi się zadajesz. Otaczaj się pozytywnymi, radosnymi ludźmi (nawet jeżeli to mają być krótkie spotkania, długie będą ciebie męczyć), nie neguj automatycznie entuzjazmu innych, unikaj oglądania wiadomości i zadawania się z ludźmi, którzy ciągną ciebie na dno pesymizmu.
Dopuść do siebie możliwość błędu
W całym swoim idealistycznym podejściu do świata, w dążeniu do perfekcjonizmu, dopuść do siebie możliwość błędu i... odpuść sobie. Nie wszystko można przewidzieć, nie wszystkiemu można zapobiec, w końcu ty też jesteś tylko (i aż) człowiekiem. Noszenie w sobie poczucia winy, milionów lęków i obaw zablokuje ogromne pokłady kreatywności jakie w tobie drzemią i sprawią, że staniesz się smutnym, sfrustrowanym, samotnym człowiekiem.
W kolejnym numerze zapraszamy do lektury na temat FLEGMATYKÓW.
Beata Mąkolska
Zapisz się na Newsletter!
Aby dołączyć - wpisz imię i nazwisko oraz e-mail.
Aby się wypisać kliknij tutaj ».