MASZ WYBÓR

3/2017 (18) jesień | PORADY

Masz to, na czym się koncentrujesz.

Przyzwyczajeni jesteśmy żyć w atmosferze braku. Zapytaj siebie, czego Ci brakuje, a z pewnością stworzysz niekończącą się listę. Zapytaj siebie za co jesteś wdzięczny – i patrz co się z Tobą dzieje. Zastanawiasz się? Nie chcesz zapeszyć? Nie umiesz się cieszyć tym, co masz? Masz wybór dotyczący tego, na czym się koncentrujesz. Zaś to, na czym się koncentrujesz wpływa na to, co masz. Co wybierasz?

Bardzo łatwo żyć w atmosferze braku. W końcu ciągle nam czegoś brakuje – brakuje pieniędzy, brakuje większego mieszkania, brakuje nam przyjaciół, brakuje kogoś bliskiego, brakuje nam wolnego czasu, czy czasu i pieniędzy na realizację hobby. Nie mamy super satysfakcjonującej pracy, mąż nie jest tak czuły jak powinien i za mało zarabia, a żona nie przygotowuje ciepłych kolacji tak często jak powinna, a w dodatku ciągle jest niezadowolona. Wybuch informacji dotyczących rozwoju osobistego sprawił, że co druga osoba uważa, że brakuje jej pewności siebie, zaś kolorowe pisma i książki celebrytów co chwilę przypominają nam, że nie mamy idealnie szczupłej sylwetki, ani najmodniejszych w sezonie ubrań.

Wstajemy rano i narzekamy, że nie ma słońca, że to lato było beznadziejne, patrzymy w lustro i widzimy siwe włosy czy zmarszczki. Jeżeli z takim nastawieniem zaczynasz dzień, to masz rację – nie będzie on najlepszy. Marnujesz szansę na rozpoczęcia dnia w cudowny, pełen energii sposób i tym samym – twój poranny nastrój rzutuje na kolejne twoje zachowania i opinie.

Skłonności do narzekania można „wyssać z mlekiem matki”, czyli mogą to być wzorce przekazane w domu rodzinnym, może trzymać nas w tym temperament (im więcej w Tobie nieprzerobionego melancholika, tym większe ku temu tendencje). Może też tak być, że kiedyś coś nam się nie udało i na tej podstawie wyrobiliśmy sobie negatywne przekonania, które sterują nami w życiu, zaś wszechświat jedynie je potwierdza.

Mam nadzieję, że Ty, drogi czytelniku, nie jesteś tym zgorzkniałym narzekaczem, który uważa, że świat to nieprzyjemne, wrogie miejsce, że każdy chce Ciebie okraść i tylko czyha, by Cię wykorzystać (prawda, że od samego przeczytania tego zdania, zaczynają się w człowieku budzić nieprzyjemne uczucia?). Znacznie łatwiej i przyjemniej się żyje, gdy wychodzimy z założenia, że życie nas kocha, że damy radę, że wszelkie niedogodności to jedynie przejściowe wyzwanie, zaś my zawsze spotykamy przyjaznych i pomocnych nam ludzi, a koniec końców – wszystko wychodzi nam na dobre! (A jak się czujesz po przeczytaniu tego ostatniego zdania?)

Zmienić utrwalone przez lata nawyki może nie przychodzi każdemu lekko, jednak przy wzmocnionej czujności i samoobserwacji możemy skutecznie pilnować się przy każdej automatycznej próbie narzekania.

Oto kilka sposobów jak tego dokonać.

Zamień „nie mam”, na „mam”

Wymaga to wysiłku umysłowego, ponieważ zmuszamy mózg do zmiany, do poszukiwań plusów, do wyłamania się z utartego schematu. Nie chodzi abyś „nie mam pieniędzy” zamieniał na „mam za mało pieniędzy” – bo mimo zmiany wyrazów kontekst jest ten sam. Zamiast mówić „nie mam figury modelki”, znajdź w sobie to, co ci się podoba i powiedz sobie o tym głośno (np. „mam kobiece wcięcie w talii”). Zamiast mówić „nie mam ambitnych wyzwań w tej pracy”, powiedz „mam stabilną i przewidywalną pracę” – a to, czy coś chcesz dalej z tym zrobić, czy nie – to już inna sprawa.

Zmień perspektywę

Czasem trzeba przenieść środek ciężkości w inne miejsce. Możesz oczywiście narzekać, że nie masz bliskiej, kochającej Ciebie osoby, a możesz zamiast tego docenić pełną możliwość dysponowania swoim wolnym czasem. Możesz też stwierdzić, że „otwierasz się na nowe znajomości”, albo afirmować sobie, że „otwierasz się na miłość”. Możesz zwyczajnie doceniać każdą nowo poznaną osobę, podchodząc do niej z ciekawością i otwartością – nigdy nie wiesz, co dany napotkany człowiek może wnieść dobrego w Twoje życie! Tak czy inaczej – zrób przestrzeń na nową miłość, zamiast rozpamiętywać stare znajomości, czy żyć w zazdrości, tudzież w rozczarowaniu, że tego nie masz.

Podobnie w przypadku relacji, które już nie są satysfakcjonujące – jeżeli Twoje relacje z np. teściową czy szefem pozostawiają wiele do życzenia, możesz po prostu wyjść z założenia, że jest to jakaś lekcja i zmienić swoje nastawienie. Zamiast mówić „moja teściowa jest wredna i na każdym kroku mi dokucza”, czy „mój szef to idiota, ciągle wrzeszczy”, możesz nastawić się na to, że dana osoba pomaga Ci odkrywać wewnętrzne pokłady cierpliwości, rozwijać swoją asertywność czy umiejętności negocjacyjne, albo po prostu mobilizuje Cię do zmiany obecnej sytuacji, ponieważ uważasz ją za wysoce niekomfortową. Gdy zmieniasz perspektywę i przekuwasz niesprzyjające okoliczności w możliwość zmiany, w wyzwanie, w determinację do działań – startujesz z zupełnie innego poziomu, ponieważ nie odbierasz sobie kontroli nad własnym życiem (czyli wykazujesz postawę pro-aktywną).

Stosuj zwrot „Ale przynajmniej”

Ten zwrot to jedna z najprostszych metod na dostrzeżenie czegoś dobrego w sytuacji mało sprzyjającej, na którą nie bardzo mamy wpływ. Jest zastój w branży i masz mało klientów? Ale przynajmniej masz możliwość podsumowania dotychczasowej działalności / masz czas na refleksję nad życiem zawodowym czy przeprowadzenie remontu w gabinecie. Pada deszcz, a wy wybieracie się na wycieczkę w plener i nie sposób jej przełożyć? Świetnie, przynajmniej przetestujecie siebie jako rodzinę w surwiwalowych warunkach. I tak dalej…

Mów o tym czego chcesz, zwłaszcza jeżeli chcesz tego… więcej

Dziś kiedy stwierdzenie, że wszystko jest energią, że wszystko wibruje, nie jest już niczym szokującym (wszak dla niedowiarków są dowody naukowe), zwracajmy świadomie uwagę na to, gdzie kierujemy własną energię. To niezwykle istotne dla jakości naszego życia. Weźmy trzy przykłady z życia Kasi, Tomka i Agnieszki.

Kasia uważa, że ma problemy z córką – niedostatecznie dobrze się uczy, pyskuje, nie wraca do domu o tej godzinie, o której ma wrócić, jest leniwa i w ogóle… co z niej wyrośnie? Kasia ciągle ma takie myśli: „Nie chcę żeby skończyła jak jej koleżanki po zawodówce”, „nie chcę żeby piła alkohol ze znajomymi, przecież jest nieletnia!”, a do córki mówi „nie chcę żebyś tak się do mnie odzywała!”. „Masz nie wagarować” i tak dalej i tak dalej. I teraz uwaga – nie chodzi o to, żeby ignorować zupełnie to, czego nie pochwalamy (zwłaszcza, jeżeli chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka czy nasze własne), ale by zauważać to, co jest dobre i o tym mówić głośno. Mów: „Lubię, jak jesteś taka uprzejma dla mnie”, albo „To wspaniale, że tak lubisz matematykę”. To jest potrzebne zarówno nam, abyśmy nie wyolbrzymiali problemów i nie doprowadzali do ich eskalacji, a także dziecku, żeby nie miało o sobie błędnego wyobrażenia, że do niczego się nie nadaje, że jest leniem, że ktoś bliski widzi w nim tylko to, co naganne. Nie trudno sobie wyobrazić jak postawa „nigdy nie mogłam zadowolić mojej matki” czy „mój ojciec uważał, że jestem głupia i do niczego się nie nadaje”, wpływa później na dorosłe życie takiego człowieka. Nie róbmy tego naszym dzieciom!

Przykład Tomka, to kwestia zdrowia. Coś go boli w klatce piersiowej, boli go głowa, ciągle ma katar, a to żołądek nie domaga. Tomek lata od lekarza do lekarza szukając nazw chorób na swoje dolegliwości, zażywając ciągle nowe leki łagodzące objawy, których skutki uboczne wywołują kolejne objawy. Ten farmaceutyczno-medyczny kołowrotek trwa już kilka dobrych lat. W tym czasie Tomek ani razu nie zadał sobie pytania: co mogę zrobić żeby być zdrowszym? Ani razu nie skupił się na działaniach, które wsparłyby jego zdrowie (np. zmiana diety, aktywność fizyczna, zmiana relacji z bliskimi), zamiast tego cały czas skupia się na wychwytywaniu objawów chorób i bieganiu od lekarza do apteki. Na temat polskiej służby zdrowia mógłby napisać już całą książkę i nie byłaby to książka pozytywna. Mimo to, zamiast skupiać się na zdrowiu, Tomek skupia się na chorobie.

Ostatni przykład to Agnieszka, która przez 5 lat trwania swojego małżeństwa przy każdej możliwej sytuacji związanej z posiłkami mówiła coś w stylu: „ja tego nie mogę, jestem za gruba”. Agnieszka też nigdzie za bardzo nie wychodziła, bo to „wstyd z takim ciałem”. Przez te 5 lat, rzeczywiście z rozmiaru 40 przeszła w rozmiar 44. I choć na początku jej mąż zawsze zaprzeczał, mówił, że jest piękna, kobieca, że ją uwielbia, to ostatnio przy wspólnej kolacji ze znajomymi wypalił: „Może byś zrezygnowała z tego tortu, bo znowu będziesz narzekać, że nie mieścisz się w sukienkę”. Agnieszka w płacz, w złość, a mąż zdezorientowany twierdzi, że „no przecież sama mówisz, że jesteś gruba i nie masz w co się ubrać”. Gratulacje. Przy takim podejściu za kolejne 5 lat, szafa Agnieszki będzie obfitowała w rozmiar 48. Tu nie chodzi bowiem tylko o to, co masz, a czego nie masz na talerzu, chodzi o zmianę myślenia! Zamiast myśleć „tego mi nie wolno, bo się odchudzam / jestem gruba”, myśl, „co zjeść, żeby służyło twojemu pięknemu ciału”, żeby „odżywiło organizm”, albo żeby „pomogło w zachowaniu sylwetki”.

Widzicie różnicę?

Zmieniaj perspektywę i wybieraj mówienie o tym czego chcesz, co lubisz, co Ci odpowiada (zamiast mówić o tym co jest źle i co Ci nie odpowiada), doceniaj to co masz, zwłaszcza jeżeli chcesz mieć tego więcej. Myśląc o czymś, mówiąc o czymś, działając w jakieś sprawie – nadajesz temu energię. Nie chcesz chyba tracić energii na coś, co Ci nie służy, co Cię ogranicza czy powstrzymuje? Czyż nie pragniesz więcej miłości, spokoju, bezpieczeństwa, przyjaciół, dostatku w swoim życiu? Jak wiele energii (myśli i działań) poświęcasz pielęgnowaniu tego każdego dnia? :)



Beata Mąkolska


Zapisz się na Newsletter!

Aby dołączyć - wpisz imię i nazwisko oraz e-mail.

Newsletter

Aby się wypisać kliknij tutaj ».