ODCZUWANIE WEWNĘTRZNEGO SPOKOJU cz. 1

2/2019 (25) lato | PORADY

POSTAWY, KTÓRE BLOKUJĄ WEWNĘTRZNY SPOKÓJ.

Gonisz własne szczęście? Zobacz, jakie postawy uniemożliwiają odczuwanie wewnętrznego spokoju.

Znasz to uczucie? Ta wewnętrzna spójność, wewnętrzny spokój, pewnego rodzaju zadowolenie i wyciszenie – nie będące ekscytacją czy euforią, ale raczej takim przyjemnym stanem łagodnego zadowolenia z życia. Że jest dobrze. Że tu gdzie jesteś jest ok. Że to, kim jesteś, jest ok. Że cokolwiek było, to było, że cokolwiek będzie – któż to wie? Teraz jest dobrze. Teraz jest ok.

Znasz ten stan? Jeżeli nie, bądź jeżeli to zaledwie migawki tego, co chciałbyś mieć w zdecydowanie dłuższym czasie, to poznaj postawy, które blokują ten wewnętrzny spokój, na którym większości z nas tak bardzo zależy. Jak to mówią: „w życiu pewna jest tylko zmiana”, zmieniają się okoliczności, zmieniają się ludzie wokół nas, zmieniamy się wreszcie my, nasze przekonania, nasze cele i marzenia. Bywają dni, w których wszystko idzie jak „z płatka” i dni, kiedy przeszkody zdają się mnożyć w niesamowitym tempie. Niezależnie od tego, jaki właśnie masz czas, warto poznać kluczowe postawy, które blokują nas przed rozwojem wewnętrznym i przed… osiąganiem równowagi. To takie postawy, które jakże często wykształcają się w nas w trakcie dzieciństwa, a później są utrwalane przez różnego rodzaju doświadczenia życiowe. Dziś przedstawiam pierwsze 5 takich postaw, kolejna piątka w następnym wydaniu „NAJWSPANIALSZE”.

1. NARZEKANIE

Narzekanie potęguje poczucie bezradności, bezsilności i zły nastrój. Potrafi także wpędzić Cię w zły nastrój, nawet jeżeli do tej pory był on neutralny. Z tego względu narzekanie źle oddziałuje na nas także wtedy, gdy słyszymy jak ktoś narzeka. Bierne przytakiwanie w takiej sytuacji, bądź nawet siedzenie przy jednym stole z osobą, która ciągle narzeka potrafi z nas „wyssać” energię życiową. Dla jednych będzie to jedynie trafne porównanie, dla innych, bardziej wrażliwych osób – rzeczywisty opis tego co się dzieje.

Niektórzy bazując na racjonalnym umyśle wykręcają się elokwencją, twierdząc, że to nie narzekanie, że po prostu mówią o tym, co jest nie w porządku, co jest do poprawienia, co ktoś (ich zdaniem) wykonuje niepoprawnie. Bardzo logiczne uzasadnienie, tylko że… w żaden sposób nie poprawia to nikomu motywacji, nie jest zachętą do działania, nie wyzwala w ludziach tego, co najlepsze. Wystarczy jeden niezadowolony szef, który „konstruktywnie” wskazuje palcem błędy innych i… siada morale całego działu. Nikomu się nie chce pracować, każdy boi się zrobić coś samodzielnie (bo nie będzie tak, jakby to zrobił szef), dochodzi do momentu, w którym ludzie – ci mniej odporni psychicznie – przestają samodzielnie myśleć. Ci bardziej odporni po prostu zmieniają pracę. To samo dzieje się w domu – narzekająca matka – choćby nie wiem jak bardzo chciała coś dobrego uczynić dla dziecka – narzekaniem nie uczyni nic. Zniechęci jedynie do siebie wszystkich wokół i sprawi, że przestanie być słuchana.

2. NADMIERNE SKUPIANIE SIĘ NA WYGLĄDZIE ZEWNĘTRZNYM

Niegdyś dotyczyło to przede wszystkim kobiet, dziś – w dobie trendseterów, blogerów od męskiego ubioru i stylistów szykujących out-fity dla młodych mężczyzn sukcesu… niekoniecznie. Wygląd świadczy o człowieku, jasne. Jednocześnie to jedna z najbardziej nietrwałych rzeczy i najbardziej podatnych na wpływ. Wiele pań zaczyna „brać się za siebie”, wymieniając garderobę, biegnąc do fryzjera i wpisując w swój kalendarz regularne wizyty u stylistki paznokci. Wizualne zmiany, które pociągają za sobą polepszenie samopoczucia potrafią dodać energii, owszem, ale na krótko. Co z tego, że pociągniesz nowy lakier na swój stary samochód – jeżeli silnik, rozrusznik czy rozrząd jest do wymiany – nie pojedziesz zbyt daleko, choćby karoseria błyszczała w słońcu i budziła zazdrość innych.

Gdy troska o wygląd zewnętrzny stanowi 80% twojego poczucia własnej wartości, to jest to bardzo kruchy i niestabilny filar. Nieustannie, każdego dnia będzie on atakowany – niemal w każdej gazecie, filmie, reklamie, cały czas inni będą rościć sobie prawo do tego by decydować, w czym obecnie wygląda się dobrze, a w czym nie. Zawsze ktoś będzie ustalał pewne ogólne kanony piękna, ponieważ to jest po prostu czyjś zysk. Skupiając się przesadnie na wyglądzie zewnętrznym stajesz się bardzo podatny (podatna) na manipulacje innych. Miej tego świadomość.

3. BRAK BYCIA TU I TERAZ

Mamy ten komfort, że podstawowe funkcje naszego organizmu, jak np. oddychanie, działają czy o tym myślimy, czy nie. Wolna od przytrzymywania funkcji życiowych świadomość lubi nam zatem uciekać. Bywa, że ucieka w przeszłość, rozpamiętując i analizując w nieskończoność coś, co już było, bądź… ucieka w przyszłość, martwiąc się, fantazjując. Czasem warto sobie pomarzyć. Czasem warto sobie powspominać te cudowne momenty, jednak… ile czasu w ciągu dnia jesteś TU I TERAZ? W tym momencie, w którym jesteś? Kompletnie skupiony na tym, co robisz?

Zwykle takie momenty są wtedy, gdy robimy coś po raz pierwszy i nasza uwaga w pełni skupia się na nowych czynnościach. To z tego powodu dobrze prowadzone zajęcia tańca czy gimnastyki przynoszą nam ukojenie umysłu. Nie ma on czasu zbłądzić myślami, ponieważ cały czas patrzy co ciało ma wykonać, w jakim tempie, w jaki sposób. Być może także i z tego powodu zajęcia jogi czy tai chi podbiły świat zachodu – oto wreszcie 60 minut podczas których człowiek biznesu przestał myśleć, a skupił się na tym, co i w jaki sposób robi jego ciało. Ten relaksujący efekt jest zbawieniem zwłaszcza dla Pań, których mózg z natury rzeczy potrafi działać wielotorowo (tak zwana wielozadaniowość uwarunkowana biologicznie, by móc spełniać się w opiece nad dziećmi i przeżyć;) Jednakże to, że panie potrafią być wielozadaniowe, nie znaczy, że takie mają być cały czas!

Podsumowując: gdy jesteś w przeszłości bądź w przyszłości, nie jesteś w teraźniejszości. Gdzie zatem jesteś?

4. SKUPIANIU SIĘ NA BYCIU PERFEKCYJNYM

Nie ma ludzi niezastąpionych. Nie ma ludzi idealnych. Nawet jeśli będziesz się starać na 150% i jesteś perfekcjonistą – małe szanse, abyś był długo zadowolony z rezultatów. Po chwili przyjdzie bowiem wątpliwość – a jeżeli można to było zrobić lepiej? A jeżeli można było coś zrobić inaczej i efekt byłby bardziej spektakularny? Niestety w swojej pracy bardzo często spotykam się zwłaszcza z młodymi kobietami (tak w przedziale 27-37 lat), które wręcz szczycą się swoim perfekcjonizmem (opamiętanie przychodzi z poważniejszą chorobą, kryzysem w związku miłosnym, albo koło 40.). Przychodzą i niby ze smutkiem, a jednocześnie z satysfakcją oznajmiają: tak wiem, jestem perfekcjonistką. W wolnym tłumaczeniu oznacza to mniej więcej coś takiego: „Umiem ciężko pracować i ciężko pracuję. Zawsze można na mnie polegać. Zawsze wymagam wiele od innych, ale najwięcej wymagam od siebie”. Niby nie ma się do czego przyczepić, wszak udoskonalanie własnych talentów jest całkiem pożyteczne, zwłaszcza jeżeli dzielimy się tymi talentami z ludzkością.

Byłoby świetnie, gdyby nie to, że za maską perfekcjonizmu kryje się mniej więcej coś takiego: „Ciągle chcę być lepsza / bardziej wydajna / ładniejsza / mądrzejsza, aby ktoś mnie wreszcie docenił, pochwalił, sprawił, że poczuję się zauważona / ważna / kochana / akceptowana”. Tak się jednak nie stanie, ponieważ to ego napędza perfekcjonizm, a ego nigdy nie ma dość. Ego jest za to podatne na manipulacje, także perfekcjonista jest sterowany przez oczekiwania innych. Mało tego, jeżeli pokazujesz, że wciąż możesz więcej / bardziej / lepiej, to wykazujesz się kompletnym brakiem asertywności – nie stawiasz granic. Granic, dzięki którym inni szanowaliby Ciebie jako człowieka, istotę, a nie „Krysię, która zawsze ogarnie księgowość” czy „Asię, którą można wysłać w każdy kryzys i wiadomo, że zrobi porządek”. Tak… perfekcjonizm jest daleki od poczucia satysfakcji życiowej i szczęścia. I nie ma nic wspólnego z wewnętrznym spokojem!

5. BYCIE CIĄGLE ZAJĘTYM

To takie modne! To takie na czasie nie mieć czasu! Nie mieć czasu na spotkania z bliskimi, z przyjaciółmi, nie mieć czasu na rozmowę telefoniczną z rodzicami, być ciągle zajętym, ciągle w biegu! Taki Marek na przykład, kierownik w firmie logistycznej, zawsze odbierze telefon z firmy. Piątek, świątek czy niedziela. Telefonu od matki nie odbiera, bo „nie ma czasu rozmawiać”. Telefonu od ojca też nie. W stan totalnego szoku postawił go dopiero SMS od siostry: „Kim Ty jesteś człowieku, dodzwonić się do Ciebie nie można, matka w szpitalu, w tej chwili dzwoń do ojca.” ŚWIAT SIĘ ZATRZYMAŁ. Można? Można. Tylko czy potrzebujemy doprawdy aż takich tragedii by ten nasz indywidualny świat zwolnił, zatrzymał się? Czy nie lepiej samemu zsiąść z tej karuzeli po to, by porozmawiać, pobyć blisko kogoś w pełni świadomości bycia TU I TERAZ, przytulić się, poleniuchować na kanapie, pójść na spacer bez zegarów (i bez komórek)?

Prawa wszechświata są uniwersalne i nieubłagane – jak nie umiesz się sam zatrzymać, wszechświat znajdzie sposób by Ciebie zatrzymać. Chcesz rzucać wyzwanie światu, czy może świadomie zaplanujesz sobie czas wytchnienia? Taki czas, gdzie robisz to co lubisz, zwłaszcza, jeżeli nie przynosi Ci to pieniędzy? Czas na własne hobby, na podziwianie chmur na niebie (bądź gwiazd), podziwianie kwiatów, obserwowanie natury… Kiedyś to umiałeś – gdy byłeś dzieckiem, był taki czas, w którym właśnie presja czasu nie istniała.

Zostawię Cię teraz drogi czytelniku w tym stanie pół refleksji, abyś mógł cofnąć się do czasów dzieciństwa i tych momentów, które możesz nazwać beztroską. Niech pewnego rodzaju uśmiech wypłynie na Twoje usta. A potem poczuj swoje stopy w butach, swój oddech, bicie swego serca. Tam w środku wciąż masz coś w sobie z tego beztroskiego chłopca, czy tej wolnej dziewczyny. Dbaj o tę cząstkę!:)



Beata Mąkolska


Zapisz się na Newsletter!

Aby dołączyć - wpisz imię i nazwisko oraz e-mail.

Newsletter

Aby się wypisać kliknij tutaj ».